Przyznaję, chciałem dać wilczycy fory, jednak okazała się godną przeciwniczką. Biegła, jakby próbując prześcignąć wiatr, który o tej porze właściwie ucichł. Ledwo za nią nadążałem, mimo tego, że wszelką zgromadzoną w sobie siłę przelałem w mięśnie, by łapy mocniej odpychały się od podłoża, co spowodowałoby przyspieszenie tempa, jednak ciemnoszara smuga będąca Ignis nadal pozostawała w pewnej odległości przede mną. Nie było więc nic dziwnego w tym, że pierwsza dobiegła na metę. Była zmęczona, ale widać było, że zwycięstwo ją satysfakcjonowało. Spontaniczną decyzją postanowiłem, że poudaję obrażonego, jednak w głębi siebie byłem szczęśliwy z jej zwycięstwa. Dlatego więc gdy wspomniała o nagrodzie, od razu zapomniałem o postanowieniu. I chyba dobrze, gdyż to na mnie spadło wymyślenie jej.
- Hm... - mruknąłem, rozglądając się dookoła. Nocą las był zupełnie inny niż za dnia. Między liśćmi przemykały promienie księżyca niczym przepiękne, srebrzyste nici wskazujące drogę. Tylko promienie jako nagroda chyba się nie nadają.
Spojrzałem na Ignis. Stała blisko linii brzegu wody, wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem. Wtedy wpadłem na pewien pomysł.
- Więc nagrodą będzie... - zacząłem, starając się nic nie zdradzić.
- Co? - powiedziała zniecierpliwiona, drżąc, jakby była wulkanem starającym się nie wybuchnąć emocjami. Uśmiechnąłem się.
- To . - skoczyłem w jej stronę, popychając ją. Oboje wpadliśmy do wody. Zaśmiałem się. Po chwili Ignis mi zawtórowała.
- Nie tego się spodziewałam. - powiedziała, dla zabawy chlapiąc mnie wodą. Odwdzięczyłem jej się.
Zaczęliśmy bawić się w wodzie jak szczenięta. Ona próbowała mnie chlapać, ja uciekałem, a gdy jej się udało, zamienialiśmy się rolami. W końcu, za którymś razem gdy uciekłem w głąb jeziora, już nie idąc, a płynąć, wilczyca zaniechała pościgu.
- Dobra, wygrałeś! - krzyknęła i wyszła z wody. Również na wpół podpłynąłem, na wpół podszedłem do brzegu i otrzepałem się niczym pies, ochlapując przy okazji wilczycę.
- Wygraliśmy oboje. - spojrzałem na nią, uśmiechając się od ucha do ucha. - Ale nagrodę sobie darujmy.
Zaśmialiśmy się.
- Szczerze mówiąc, szmat czasu minęło, odkąd tak długo przebywałem po zachodzie słońca na zewnątrz i bez snu, a dzisiejsza noc wystarczy, bym poczuł się zmęczony. - powiedziałem przepraszającym tonem.
- Rozumiem cię całkowicie. - odpowiedziała Ignis, przeciągając się.
- To może odprowadzę panią do jaskini, a później, jeśli pozwolisz, udam się na spoczynek. Co ty na to?
<Ignis? :D >